"Zamiana" autorstwa Beth O'Leary to romans obyczajowy, wydany nakładem Wydawnictwa Albatros. To moje kolejne - po "Współlokatorach" - zetknięcie się z twórczością brytyjskiej pisarki. Przy jej poprzedniej książce bawiłam się bardzo dobrze, a jak było tym razem?
Bohaterki "Zamiany" to Leena i Eileen, wnuczka i babcia, które postanawiają na dwa miesiące zamienić się domami, tym samym zmieniając swoje życie o 180 stopni. Szef Leeny wysyła ją na przymusowy urlop, natomiast Eileen chce pozbierać się po niespodziewanym odejściu męża - wydaje się, że jest to najbardziej odpowiedni moment na zmiany. Jesteśmy świadkami skutków obu przeprowadzek - obie kobiety nawiązują nowe znajomości, próbują całkowicie nowych działań, co stanowi swego rodzaju wyzwanie, zarówno dla jednej, jak i drugiej strony.
Historię poznajemy naprzemiennie z perspektywy Leeny oraz Eileen. Akcja opowiadana jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej, co pozwala nam dokładnie poznać przemyślenia obu bohaterek. Obie kobiety w krótkim czasie diametralnie zmieniają swoje życie - i nie chodzi tu tylko o zmianę miejsca zamieszkania. Leena ma czas zastanowić się nad swoją pracą, relacją z matką, związkiem ze swoim chłopakiem Ethanem, ale także nad tym, czego naprawdę chce od życia. Tymczasem Eileen angażuje się w pewien sąsiedzki projekt, bliżej zapoznaje się z nowymi technologiami, w tym też z aplikacjami randkowymi. Ich cel jest tak naprawdę prosty - odnaleźć szczęście. Czy dwa miesiące wystarczą, by to osiągnąć?
O'Leary zahaczyła o kilka ważnych tematów i problemów, takich jak nieudane związki, żałoba, samotność, przepracowanie, rutyna, samoakceptacja, zdrowie psychiczne. Bohaterowie, zarówno główni, jak i poboczni, zawsze mogli liczyć na wsparcie swoich bliskich, przyjaciół oraz sąsiadów. "Zamiana" dodaje otuchy - pokazuje, że nigdy nie jest za późno na zmianę swojego życia. Jest to urocza, pozytywna książka, pełna miłości, humoru i ciepła, ale mimo wszystko zabrakło mi tutaj chemii i "tego czegoś". Historie obu kobiet - zwłaszcza Eileen - wydawały mi się nieco cukierkowe, nieprawdopodobne i ostatecznie nudne. Postacie mają wady, popełniają błędy, do tego autorka zawarła ważny temat przepracowywania żałoby oraz toksycznych związków, ale jak dla mnie to wszystko to jednak za mało, by uznać fabułę za realistyczną. Uważam, że jest to spokojna, lekka lektura w sam raz na jesienne czy zimowe wieczory, dla oderwania się od codzienności - ale dla mnie było chyba po prostu za słodko.
A Wy? Planujecie lekturę?
Szkoda, że treści brakuje troszkę realizmu :)
OdpowiedzUsuń