Swego czasu „mleko i miód” robiło furorę w mediach
społecznościowych. Nic dziwnego, jest to całkiem wdzięczny obiekt do
fotografowania 😉 Prosta, estetyczna okładka, wewnątrz
minimalistyczne ilustracje, do tego sentencje i wiersze, ujęte w formie krótkiego
przekazu. Najpierw Rupi publikowała #instapoems na Tumblr i Instagramie, dzięki
czemu powoli zyskiwała coraz szersze grono wielbicieli w social media. Pisanie pełniło
u niej rolę terapeutyczną. Kontrowersyjna tematyka budząca skrajne emocje oraz
rozbieżność opinii z pewnością pomogły w rozreklamowaniu „milk and honey”.
„mleko i miód” podzielone są na 4 części, z których każda porusza
inną tematykę. I tak, razem z autorką możemy przejść przez kolejne etapy, jakimi
są cierpienie, kochanie, zrywanie i gojenie. Nie powiem, że jest to zbiór wierszy, który
koniecznie powinien znaleźć się w Waszej biblioteczce. Tak naprawdę odbiór
wierszy, nie tylko wierszy Rupi Kaur, zależy od doświadczeń danej osoby. Stąd
też recenzowanie „mleka i miodu” nie jest proste. Moim zdaniem jest on bardzo
nierówny. Przyznaję, zawiera on wiersze dobre, proste, ale dosadne w odbiorze.
Jest też mnóstwo zdań oczywistych, zwykłych, wręcz banalnych, nie budzących u
mnie żadnych emocji. Z częścią z nich na szczęście nie mogę się utożsamić.
Mówię „na szczęście”, ponieważ Rupi porusza trudną tematykę, nie opisuje
wyłącznie emocji towarzyszących złamanemu sercu. Pisze też o molestowaniu,
gwałcie, przemocy, odtrąceniu, braku akceptacji swojego ciała oraz wielu innych
aspektach, dotyczących kobiet na całym świecie.
Jest to tomik wierszy napisany przez kobietę dla kobiet,
stanowi wręcz manifest kobiecości. Rupi nie sili się na wymyślne metafory, nie
ucieka się do jakichś skomplikowanych zabiegów stylistycznych. Tak naprawdę zebrane są tu luźne przemyślenia i sentencje. Powyżej zarzucałam niektórym tekstom banalność, lakoniczność spostrzeżeń, co
według mnie mimo wszystko jest wadą. Jednakże ta zwyczajność to celowy zabieg
autorki. Wiersze oraz ich oprawa mają być proste, łatwe w odbiorze, zrozumiałe,
tak by każda z nas miała szansę znaleźć w nich cząstkę siebie. I kto wie, może
dzięki temu więcej osób zainteresuje się poezją. Myślę, że jest to dobry pomysł na prezent dla nastolatki.
„Między wierszami” może znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytania 😉 Ale całkiem możliwe, że dorosłe kobiety też znajdą tam coś dla siebie.
Jeśli zdecydujecie się na lekturę/zakup, zachęcam Was do
sięgnięcia po wydanie dwujęzyczne. Wiersze w oryginale przemawiały do mnie bardziej,
nie zawsze przecież tłumaczeniem da się oddać specyficzny klimat, czy grę słów.
Moim zdaniem z każdej książki można wynieść coś
dla siebie, dowiedziałam się też, o co tyle szumu 😉
Tak więc nie żałuję, że poświęciłam jej swój czas. Dodatkowo, miesiąc temu ukazał
się kolejny tom wierszy Rupi Kaur, „the sun and her flowers”. Jestem ciekawa,
kiedy trafi do Polski. Jesteście zainteresowani jej kolejnymi utworami? 😉
Autor: Rupi Kaur
Tytuł: mleko i miód (wydanie dwujęzyczne)
Tytuł oryginału: milk and honey
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Anna Gralak
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 395
Jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać. Zbytnio nie przepadam za wierszami, ale jeśli wpadnie do ręki to czemu nie.
OdpowiedzUsuńMimo, iż język polski jest bogaty nie ma takiego przekazu znaczenia bądź w języku angielskim lepiej to jakoś brzmi. Czasami niektóre tłumaczenia tracą na znaczeniu.
https://fuukor-wam-poczyta.blogspot.com
(…) „Jest to tomik wierszy napisany przez kobietę dla kobiet, stanowi wręcz manifest kobiecości.”
OdpowiedzUsuńNa książkę trafiłem w empiku, mą uwagę przykuła okładka – czarna, tajemnicza, chyba umiejscowiona nawet w „topie” bądź w „nowościach”. Piękne wydanie (dwujęzyczne), papier kredowy, a sama książka ma swoją wyczuwalną wagę – nie jest to papier rozpulchniony, lekki, o zwiększonej objętości, nadający książce „poważną” grubość i gabaryty. Co ważne, są tam też rysunki, szkice, które również mogą się podobać.
I teraz mam problem – piszesz, że to.. tomik wierszy napisany przez kobietę dla kobiet, nie dla mężczyzn… Można to zrozumieć tak, że mężczyźni nic ciekawego tu dla siebie raczej nie znajdą… Mogłabyś tę myśl uzasadnić, abym nie był posądzony (bo bardzo mi się ten tomik spodobał) np. o brak męskości lub wstydliwy poniekąd nadmiar w tej niepełnej męskości pierwiastka żeńskiego?
Hej,
Usuńnie twierdziłam, że mężczyźni nie odnajdą w „milk and honey” czegoś dla siebie, po prostu w swojej recenzji skupiłam się – jako kobieta – na kobietach. W tomiku część poruszanych tematów dotyczy wyłącznie kobiet, ale Rupi mówi też o miłości, stracie, bólu, tęsknocie – uczuciach towarzyszących wszystkim ludziom. Być może był to błąd, że przy pisaniu opinii skupiłam się tylko na czytelniczkach, moim założeniem z pewnością nie było wykluczanie mężczyzn z grona odbiorców tego tomiku 😉 Przeciwnie, cieszę się, że postanowiłeś sięgnąć po ten tomik, a co więcej – że przypadł Ci on do gustu. Całkiem możliwe, że część mężczyzn uznałaby „milk and honey” za coś „babskiego” i nie chciałaby zostać przyłapana na czytaniu go – ale to już świadczy o ich poczuciu męskości 😉
I zgadzam się, tomik jest naprawdę pięknie wydany, nic dziwnego, że zwrócił Twoją uwagę 😉
Pozdrawiam,
Aneta
Twoje uzasadnienie w pełni mnie usatysfakcjonowało i - co więcej - utwierdziło w przekonaniu, że nawet jeśli skusimy się na podział literatury na tę "dla kobiet" i tę "dla mężczyzn", to i tak zostanie coś, co "światy te" połączy; w tym przypadku będzie to poczucie, że mamy do czynienia z pięknie wydanym tomikiem wierszy. I tego będę się trzymał bez wnikania w to, czy to dla mnie, czy nie :)
OdpowiedzUsuń