Czego już na samym początku
dowiadujemy się o głównej bohaterce, Amber Reynolds? Jest w śpiączce, jej mąż
już jej nie kocha i… Czasami kłamie. To sprawia, że każde wydarzenie o jakim
czytamy, należy podawać w wątpliwość.
Mamy szansę prześledzić losy
Amber w trzech różnych przestrzeniach czasowych: Teraz, Wtedy i Przedtem. „Teraz”
Amber jest w śpiączce. Nie może się ruszyć, mówić, otworzyć oczu, zatem
wszelkie próby kontaktu skazane są na niepowodzenie. Nic nie czuje, za to
doskonale wszystko słyszy. Dochodzą do niej urwane rozmowy, niewyraźne
wspomnienia, co bohaterka z trudem próbuje ułożyć w logiczną całość. Jaki
związek z obecną sytuacją ma jej siostra, mąż, przyjaciółka albo osoby z
przeszłości? W rozdziałach "Wtedy" możemy poznać codzienność Amber i jej bliskich, w tej przestrzeni czasowej z każdym kolejnym dniem przybliżamy się także do momentu tragicznego wypadku. Dzięki pamiętnikom z czasów „Przedtem” poznajemy bliżej
jej dzieciństwo. Dziesięcioletnia dziewczynka przelewa na papier wszystkie swoje troski, opisuje swoich rodziców i nową przyjaciółkę o imieniu Taylor. Mogłoby się wydawać, że są to zwyczajne wpisy z pamiętnika, jednakże wraz z dalszą lekturą wzrasta uczucie niepokoju. Dziecięce zapiski przeplatają się z teraźniejszością, powoli
zbliżając nas do prawdy. Tylko czy to, o czym informują nas kolejne strony na
pewno jest prawdziwe? Możemy przekonać się o wielowymiarowości powieści oraz
pomysłowości autorki – sama kilka razy dałam się podejść i przecierałam oczy ze
zdumienia. Jedno jest pewne – w tej historii nie należy nic zakładać z góry, bo
co jeśli Amber się myli? Czy też po prostu czasami kłamie?
Poprzez ciągłe intrygi, kłamstwa
i niedopowiedzenia do tej pory nie wiem, czy wszystko właściwie
zinterpretowałam, zwłaszcza pod koniec, kiedy tempo znacznie przyśpieszyło. Autorka
z premedytacją wyprowadza czytelników w pole, a ilość zwrotów akcji skutecznie
miesza nam w głowie. W pewnym momencie podejrzewałam prawie wszystkich
bohaterów o nieczyste sumienie.
Bardzo przypadły mi do gustu
zapiski z dziecięcego pamiętnika, ponieważ kilka razy udało im się wywołać u
mnie spore uczucie zaskoczenia. Jeśli chodzi o czasy współczesne, akcja powoli
posuwa się do przodu, ze względu na stan śpiączki głównej bohaterki, i co za
tym idzie, również spore luki w pamięci. Taki był pomysł na budowanie napięcia
i muszę przyznać, że całkiem trafiony, bo przez długi czas nie mogłam się
oderwać od lektury. Feeney funduje czytelnikom istną huśtawkę, w której moment
rozwiązania zagadki wciąż wymyka nam się z rąk.
Wydaje mi się, że niezbyt wiele
razy było mi dane czytać coś podobnego, gdzie musiałabym stale mieć się na
baczności, jeśli chodzi o wiarygodność przedstawianych sytuacji. Stąd też plus
dla autorki za oryginalny pomysł na fabułę, warto też nadmienić, że jest to
debiutancka powieść Feeney. Całość jest skomplikowaną, niejednoznaczną
łamigłówką i stanowi nie lada wyzwanie. A kiedy myślisz, że już znasz
rozwiązanie, kolejne strony pokazują Ci, jak bardzo się mylisz.
Zaintrygowani? 😉
Autor: Alice Feeney
Tytuł: Czasami kłamię
Tytuł oryginału: Sometimes I lie
Wydawnictwo: W.A.B.
Tłumaczenie: Agnieszka Walulik
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 348
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Brzmi bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuń