"Ktoś tu kłamie" to thriller psychologiczny autorstwa Jenny Blackhurst, wydany przez Wydawnictwo Albatros. Było to już moje czwarte spotkanie z autorką - po "Czarownice nie płoną", "Tak cię straciłam" i "Noc, kiedy umarła". Powieść "Ktoś tu kłamie" stanowiła dla mnie ciekawą lekturę, jednak trzeba przyznać, że na tle poprzednich książek wypada ona dosyć przeciętnie.
Historia toczy się wokół mieszkańców ekskluzywnego osiedla Severn Oaks. Okazuje się, że prawie rok wcześniej doszło tam do tragedii - podczas halloweenowego przyjęcia jedna z mieszkanek spada z domku na drzewie, ponosząc śmierć na miejscu. Wydarzenie zostało uznane za nieszczęśliwy wypadek, śledztwo zamknięto, a życie sąsiadów powoli zaczęło wracać na dawne tory. Wydaje się, że historia Eriki osiągnęła swój koniec - jednak nic bardziej mylnego. W Internecie ktoś zaczął zamieszczać podcasty, ujawniając w nich wszystkie mroczne sekrety szóstki najbliższych przyjaciół Eriki, insynuując że było to morderstwo, a osoba za to odpowiedzialna wciąż jest na wolności, co gorsza - jest to ktoś z jej najbliższego otoczenia. Od tej pory rozpoczyna się gra pewna niedopowiedzeń, intryg i wzajemnych oskarżeń. Czy mieszkańcy Severn Oaks mogą jeszcze sobie ufać? Kto jest autorem podcastów? Czy Erica naprawdę została zamordowana?
Książka posiada w sobie elementy serialu "13 powodów". Fabułę poznajemy poprzez krótkie rozdziały, ukazane z perspektywy szóstki głównych bohaterów, ale także z punktu widzenia policjantów prowadzących śledztwo czy osoby publikującej podcasty. Z początku fabuła trochę męczy ze względu na sporą ilość bohaterów, trudno było mi się wciągnąć w tę historię, zapamiętać imiona postaci i zaangażować się w ich losy. Z każdą przerzuconą stroną było już jednak coraz lepiej, zapoznajemy się z kolejnymi sekretami mieszkańców osiedla, bliżej ich poznając i przez to powoli tracąc zaufanie do każdego z nich.
Powieść pokazuje, jak nawet najdrobniejsze kłamstwa i tajemnice potrafią zniszczyć czyjeś życie, obnaża egoistyczną ludzką naturę, skłaniając do refleksji na temat fałszu dotyczącego małych, zamkniętych społeczności.
Nie była to najlepsza książka autorki, którą przeczytałam, dla mnie wciąż wygrywa powieść "Czarownice nie płoną" 😉 Lektura "Ktoś tu kłamie" na pewno nie była czasem straconym, autorka zawarła w fabule kilka zaskakujących zwrotów akcji, nieoczywistych sytuacji, zgrabnie łącząc ze sobą wszystkie rozpoczęte wątki. Zakończenie pozostawia niedosyt - wydało mi się nierówne, wręcz nijakie w porównaniu do napięcia, które serwowała nam autorka przez większą część książki. Z pewnością nie jest to książka ciężka do strawienia, mam wręcz wrażenie, że był to jeden z lżejszych thrillerów, jakie przeczytałam do tej pory. Skupiał się mocniej na psychicznej stronie, ukazując nam myśli, rozterki i wyrzuty sumienia bohaterów, bez brutalności czy zbyt dosłownych, realistycznych opisów. Ostatecznie nie było tak źle, mam jednak lekko mieszane odczucia.
Komentarze
Prześlij komentarz